niedziela, 26 grudnia 2010


Aby Nowo narodzony Chrystus

obudził w nas to, co jeszcze uśpione,

ożywił to, ci już martwe;

niech światło Jego słowa

prowadzi nas przez życie

do wieczności.

Radosnych Świąt w gronie rodzinnym.

Życzę Wam Piotr:)

niedziela, 5 grudnia 2010

Piszcie komentarze:)


niedziela, 14 listopada 2010

Peregrynacja relikwi

Witam! jak tam u Was? Wczoraj, znaczy dzisiaj o 1:30 wróciłem z czuwania modlitewnego przy relikwiach serca Św. Jana Marii Wianney-a. Był to bardziej spontaniczny wyjazd.
Czułem się na nim, jak by Pan kolejny raz potwierdzał to, że jestem powołany Kapłaństwa. Kolejny raz utwierdzam się w tym, że nie ma w życiu przypadków. A ja, tak jak by uciekam przed tym Głosem, że Pan mnie woła. Wiem, nie ucieknę przed nim.
Bardzo jestem zadowolony, mogłem się pomodlić: za księży, parafię, nowe powołania, powołanych, powiedzieć Panu z czym tak na prawdę się źle czuje w życiu. Wszystko to dzięki temu Sercu, które biło tylko dla Pana, mogłem tyle przemyśleć, oddać i zawierzyć.

poniedziałek, 8 listopada 2010

O sklepie z nasionami

Młody człowiek miał taki oto sen: pewnego popołudnia wszedł do jakiegoś dziwnego sklepu. Za ladą stał anioł w nie najczystszym fartuchu i z opuszczonymi skrzydłami.
- Co pan tu sprzedaje? – zapytał ciekawie już od progu młodzieniec.
- Wszystko, czego sobie życzysz – odpowiedział grzecznie anioł.
Młodzieniec zastanowił się chwilkę, po czym zaczął wolno i z namysłem wyliczać:
- W takim razie proszę zapakować: koniec wszelkich wojen na świecie, lepsze warunki egzystencji, chleb dla głodnych, dom dla bezdomnych, pracę dla bezrobotnych i…
W tym momencie wpadł mu w słowo subiekt anielski:
- Przepraszam, młody człowieku, ale tyś mnie źle zrozumiał. Ja tutaj nie sprzedaje żadnych owoców, ja mam tylko nasiona.

Witam! Drodzy, jaki z tego morał: "To wszystko sprawił grzech, że ludziom jest ze sobą źle..." , jak śpiewał w piosence Krzysztof Krawczyk.

niedziela, 7 listopada 2010

Szukającym drogi

Tym, którzy stojąc przed wyborem drogi życia, zadają sobie pytanie o ich powołanie, którzy szukają woli Boga względem nich, trzeba chyba przede wszystkim powiedzieć by odważnie szukali własnego pragnienia. Wolą Boga na pewno nie jest to by wybrali taką czy inną drogę. Ważne jest to by wybrali w sposób wolny i samodzielny, poważnie i bez lęku, najbardziej płodny i szczęśliwy sposób realizacji ich życia, biorąc pod uwagę to kim są, czego prawdziwie pragną i jak się odnajdują w świecie i Kościele. Ważne jest to, by ich życie odzwierciedlało świętość Ojca, a konkretny kształt ich życia, nie będąc zupełnie zdeterminowanym, musi być owocem ich twórczego i odpowiedzialnego dialogu z Bogiem.

Tym którzy przeżywają kryzysy własnego powołania – pozostawiając na boku przypadki wyborów dokonanych przy wyraźnym braku wolności – warto uświadomić, że ponowne rozeznawanie powołania mające na celu zmianę drogi życia na pewno nie jest postawą wiary. Ponieważ Bóg nie oczekuje od nas odgadywania ukrytych swoich planów wobec naszego życia, w sytuacji kryzysu chodzi raczej o powrót to własnego pierwotnego pragnienia. Bo to na nim zaczęło się budować nasze powołanie. A poczucie frustracji i niespełnienia może być jedynie zaproszeniem do umocnienia zawierzenia Bogu, który na serio traktuje nasze pragnienia.

A tym którzy pogubili się? Warto przypomnieć czyjeś mądre słowa, że Bóg jest tak wielki, nawet z naszych błędów jest w stanie uczynić całkiem sensowne powołanie. Tylko mu trzeba zawierzyć.

piątek, 5 listopada 2010

Ponowne rozeznawanie powołania – próby kompromisu

Zakładając, mniej lub bardziej świadomie, że Bóg precyzyjnie określa drogę życia każdego człowieka, i że rozeznawanie powołania polega na odgadnięciu planów Boga, w momencie poważniejszego kryzysu, poczucia niespełnionego życia, przychodzi zazwyczaj potrzeba ponownego rozeznawania powołania. Potrzeba skorygowania pierwszych błędnych wyborów. Może to nawet przynieść pewną chwilową ulgę. Poczucie nowej nadziei. Pojawia się jednak pytanie, a co się stanie jak znowu po latach przyjdzie poczucie niespełnionego życia? Czyżby i tym razem nastąpiła pomyłka? Czy znowu Pan Bóg tak utajnił swoje plany, że nie byliśmy w stanie ich odgadnąć?

Jeśli Bogu tak bardzo zależy na wolności człowieka, jedynym słusznym powodem kwestionowania dokonanego wyboru może być brak wolności w momencie jego dokonywania. Kościół w swojej mądrości uznaje za nigdy nie ważne małżeństwa zawarte pod przymusem, święcenia przyjęte bez wolnej woli. Oczywiście wolność człowieka jest niezmiernie delikatną dziedziną. Czasem bardzo trudno udokumentować rzeczywisty brak wolności, czasem bardzo łatwo postulować brak wolności gdy tak naprawdę chodzi o trudność dochowania wierności. Nie są to łatwe kwestie i każdy przypadek musi być rozważany osobno z całą powagą i uczciwością. Jednak także ogólne rozważanie może pomóc uniknąć wielu nieporozumień.

Abrahamowi, temu który pozostaje wzorem dla wszystkich wierzących, też się zdarzył nie jeden kryzys. Mijają lata od czasu gdy zrozumiał, że powinien wyjść z ziemi rodzinnej i powierzyć swe pragnienie Bogu pielgrzymując do nieznanej ziemi. Jednak obietnica potomstwa nie spełnia się. Abraham całkiem logicznie i realistycznie ocenia swoją sytuację i na obietnicę nagrody od Boga tak odpowiada:

O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer. Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą (Rdz 15,2-3).

Sfrustrowany długim i bezowocnym oczekiwaniem, Abraham rezygnuje ze swojego pierwszego pragnienia. Zawiera swoisty kompromis pomiędzy pragnieniem a rzeczywistością: spadkobiercą będzie sługa zrodzony w jego domu. Owszem, to nie to samo, co własny syn, ale przynajmniej sługa jest rzeczywisty. Można go zobaczyć, porozmawiać z nim, poczuć się przez niego zrozumianym i pocieszonym. A własny syn pozostaje ciągle pragnieniem, bez nadziei na jakiekolwiek spełnienie. Może to iluzja?

Ale w tej sytuacji Pan Bóg ponawia obietnicę. Nie spełnia jej, tylko ponawia, obiecując Abrahamowi własne dziecko. Tak jakby Bogu bardziej zależało na pierwotnym pragnieniu Abrahama niż jemu samemu. Abraham uwierzył, że Bóg spełni jego głębokie pragnienie i to zostało mu poczytane za sprawiedliwość (Rdz 15,6). Ale oczekiwanie na spełnienie obietnicy znowu stało się długie i nieznośne. Tym razem za podpowiedzią żony, Sary, Abraham znowu rezygnuje ze swego pierwotnego pragnienia, próbując na własną rękę pozyskać potomka z niewolnicą Hagar (Rdz 16,1-4). Wie dobrze, że to nie to samo czego pragnął wyruszając w nieznane na wezwanie Boga. Ale może to były tylko takie jego naiwne oczekiwania? Nie buntuje się przeciw Bogu. To są jego próby odczytania woli Boga na nowo, w rzeczywistości która nieubłaganie zdaje się przeczyć jego pragnieniom, i prosi o błogosławieństwo dla Izmaela, zrodzonego z niewolnicy:

Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: «Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką?». Rzekł zatem do Boga: «Oby przynajmniej Izmael żył pod Twoją opieką!» (Rdz 17,17-18).

Jednak i tym razem słyszy od Boga obietnicę spełnienia pierwszego pragnienia. Znowu wszystko sprowadza się do trwania w pierwszym zawierzeniu. Pewnie większość prób ponownego rozeznawania powołania nie różni się niczym od kryzysów wiary których doświadczył Abraham. Zamiast wyobrażać sobie, że nastąpiła pomyłka, że nie tędy droga, że może nieopatrznie zrozumiałem czego Bóg ode mnie chciał, potrzeba bardziej przypomnienia (anamnezy) własnego, pierwszego pragnienia. Bo to właśnie na nim zaczęło się budować powołanie. Bo Bóg je potraktował na poważnie i zaangażował się by je spełnić. To nic jeśli nie było do końca dojrzałe i czyste. Cały czas długiego oczekiwania Abrahama nie jest niczym innym jak jednym procesem dojrzewania jego pragnienia. Ale nie zostało ono zawiedzione.

czwartek, 4 listopada 2010

Najpierw pragnienie człowieka



Jeśli zatem Abraham jest prototypem każdego wierzącego, a sposób w jaki Bóg z nim postępuje, mówi o tym, jak Bóg postępuje z każdym człowiekiem, to powołanie jest przede wszystkim obietnicą spełnienia głębokiego pragnienia ludzkiego serca: pragnienia życia spełnionego. To sam Bóg stwarzając człowieka składa w jego sercu pragnienie życia, jest jego Autorem, ale jednocześnie człowiekowi powierza określenie konkretnego kształtu tego życia. Abraham związał je z ojcostwem i potomstwem. Gdy ono pozostaje niespełnione, Bóg wskazuje Abrahamowi warunki jego spełnienia: wyjdź... i idź... Plan jaki Bóg przedstawia sięga o wiele dalej i obejmuje wszystkie ludy ziemi, ale w żaden sposób nie każe Abrahamowi rezygnować z własnego pragnienia. Przeciwnie, obiecuje jego spełnienie. W jaki sposób realizacja planu zbawienia ludzkości i spełnienie pragnienia konkretnego człowieka mogą wzajemnie się uzupełniać pozostaje tajemnicą wielkości Boga. Jedno jest jednak pewne. Nie znając własnego pragnienia, Abraham nie mógłby ani usłyszeć, ani zawierzyć wezwaniu Boga. Rozpoznanie woli Boga względem siebie, rozpoznanie własnego powołania zaczyna się od poznania i określenia własnego pragnienia życia.

Taka sama dynamika jest podstawą każdego biblijnego powołania. Nie zawsze jednak wszystkie elementy są tak samo widoczne. Można podziwiać posłuszeństwo Maryi, której scena powołania krzyżuje dotychczasowe plany zamążpójścia. Trudno jednak zrozumieć jak w tym przypadku Bóg zamierza spełnić pragnienia młodej Panny z Nazaretu. W scenie zwiastowania przeważają bowiem elementy odnoszące się do wielkiego planu zbawienia. Nieco dalej jednak, Maryja podczas wizyty u swej krewnej, której sytuacja wydaje się być przypomnieniem historii Sary, rozpoznaje swoje powołanie jako wpisane w wierność Boga wobec obietnicy danej Abrahamowi i jego potomstwu (Łk 1,46-55). A była to obietnica, spełnienia głębokiego pragnienia życia... W Magnificat Maryi mogli by się z pewnością wpisać uczniowie Jezusa powołani nad brzegiem jeziora Genezaret i celnik Mateusz. Wobec nich Bóg też nie mógł postąpić inaczej niż uczynił to w przypadku Abrahama. Podobnie jest ze św. Pawłem. Choć spotkanie ze Zmartwychwstałym powala go z nóg, choć odtąd zupełnie zmieni się jego postępowanie, Bóg buduje na jego wcześniejszym wielkim pragnieniu gorliwej służby Bogu (Dz 22,3).

środa, 3 listopada 2010

Abraham – archetyp powołania



Abraham jest nie tylko archetypem każdego wierzącego (św. Paweł nazywa go ojcem wszystkich wierzących – Rm 4,11), ale jest także pierwszym człowiekiem na kartach Biblii, którego Bóg powołuje:

Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy ciebie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi» (Rdz 12,1-3).

Ten krótki opis powołania stanie się schematem dla wszystkich innych biblijnych scen powołania. W życiu człowieka pojawia się Bóg. Wzywa go by uczynił coś bardzo konkretnego (w przypadku Abrahama chodzi o opuszczenie ziemi rodzinnej i udanie się do nieznanego kraju) wpisując jego życie w wielki plan zbawienia (wielki naród i błogosławieństwo dla wszystkich ludów ziemi). Na pierwszy rzut oka, scena powołania Abrahama tylko potwierdza przekonanie o tym, że Bóg ma szczegółowy plan wobec każdego człowieka, który jest częścią historii zbawienia. Natomiast postawę Abrahama, wyruszającego w nieznane rozumie się często jako heroiczne posłuszeństwo wobec woli Boga. Tymczasem taka lektura byłaby bardzo pobieżna. Historia Abrahama zaczyna się bowiem o wiele wcześniej opisem jego rodziny:

Oto dzieje potomków Teracha. Terach był ojcem Abrama, Nachora i Harana, a Haran był ojcem Lota. Haran zmarł jeszcze za życia Teracha, swego ojca, w kraju, w którym się urodził, w Ur chaldejskim. Abram i Nachor wzięli sobie żony. Imię żony Abrama było Saraj, imię zaś żony Nachora – Milka. Była to córka Harana, który miał jeszcze drugą córkę imieniem Jiska. Saraj była niepłodna, nie miała więc potomstwa (Rdz 11,27-30).

Nie przyzwyczajeni do genealogii biblijnych bardzo często pomijamy je uważając za zawiłe i nużące. Nierzadko jednak kryją one w sobie cenne informacje, niezmiernie ważne dla właściwego zrozumienia pozostałych tekstów. Zanim na scenie biblijnego opowiadania pojawi się Bóg, zanim wezwie Abrahama do wyjścia z ziemi rodzinnej i przedstawi mu swoje plany, znajdujemy właśnie opis sytuacji rodzinnej Abrahama, który nazywa się jeszcze Abram. Ma on ojca i dwóch braci, bratanka Lota i żonę Saraj. Ten na pozór oczywisty opis relacji rodzinnych byłby zupełnie nieznaczący gdyby nie mały szczegół: Saraj, żona Abrama była niepłodna. Innymi słowy Abram może cieszyć się wszelkimi relacjami rodzinnymi – jest synem, bratem, stryjem i mężem – oprócz tej jednej: nie jest ojcem. Czytelnik, choć trochę zaznajomiony z mentalnością człowieka Starego Testamentu, bez trudu uchwyci jak poważna jest sytuacja Abrama: brak potomstwa to prawie jak brak bożego błogosławieństwa, to życie niespełnione i w pewnym sensie przegrane. Zresztą nawet bez wielkiej znajomości Biblii nie trudno sobie wyobrazić cierpienie małżonków, którzy nie mogą stać się rodzicami. Nie trudno też wyobrazić sobie, że w tej sytuacji najgłębszym pragnieniem człowieka jest właśnie pragnienie potomstwa. Choć opis sytuacji rodzinnej Abrama jest bardzo powściągliwy i poza wzmianką o bezpłodności Saraj nie mówi nic o pragnieniu Abrama, to jednak dalsza jego historia, opisana w kolejnych rozdziałach Księgi Rodzaju, mówi właśnie o wielkim pragnieniu potomstwa i różnych próbach jego spełnienia.

Pamiętając o sytuacji rodzinnej Abrama, trochę inaczej słucha się słów Boga, który go powołuje. Owszem, Bóg wzywa Abrama by opuścił ziemię swoich przodków, by wyruszył do nieznanego kraju. Owszem, Bóg przedstawia swój wielki plan obejmujący wszystkie ludy ziemi, ale jednak przede wszystkim Bóg mówi Abramowi o spełnieniu jego głębokiego pragnienia posiadania potomstwa: uczynię z ciebie wielki naród. Święty Paweł przedstawiając w Liście do Rzymian postać Abrahama koncentruje się przede wszystkim na relacji pomiędzy jego pragnieniem posiadania potomstwa – po ludzku niemożliwym – a zawierzeniem słowu Boga obiecującemu spełnienie tego pragnienia (Rm 4).

wtorek, 2 listopada 2010

Wolą Boga jest byśmy cieszyli się wolnością dzieci



Czytając Biblię trudno się oprzeć wrażeniu, że Bogu zależy przede wszystkim na wolności człowieka. Świadczą o tym najważniejsze wydarzenia historii: wyprowadzenie z Egiptu, wyzwolenie z niewoli babilońskiej. Tak samo śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa ma na celu wyzwolenie człowieka z niewoli grzechu i śmierci. Troska Boga o wolność człowieka jest stałym elementem biblijnego przesłania.

Jednocześnie jednak ta sama Biblia niejednokrotnie wspomina o woli Boga względem człowieka. Poszukując jej wobec własnego życia, trzeba się najpierw wsłuchać w słowa, które ją wyjaśniają w odniesieniu do każdego człowieka:

W Nim [Chrystusie] bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym (Ef 1,4-6).

Z tych słów św. Pawła jasno wynika, że wolą Boga jest byśmy przez Chrystusa byli jego dziećmi. Trudno wyobrazić sobie relację bardziej podkreślającą wolność niż ta jaka panuje pomiędzy Ojcem i dziećmi. Jedyną rzeczą do jakiej ona wzywa jest podobieństwo do Ojca i odzwierciedlanie jego świętości. Natomiast konkretny sposób w jaki odpowiemy na to wezwanie, pozostawiony jest twórczej wolności człowieka. Właśnie odpowiedzialność i twórczość w budowaniu własnego życia jest najdoskonalszą formą realizacji podobieństwa do Stwórcy. Oczywiście w przypadku człowieka nie jest to tworzenie z niczego. Odbywa się ono na podstawie tego kim jesteśmy, naszego temperamentu, naszych pragnień i uzdolnień, naszej wrażliwości na otaczający nas świat i wydarzenia, w których uczestniczymy. Wszystko to jest naszym udziałem w tworzeniu własnego powołania w dialogu ze Słowem Boga, które uzdalnia nas do stawania się jego dziećmi (por. J 1,12). Wola Boga nie jest z góry szczegółowo zapisanym planem określającym kształt naszego życia.

Jak jednak zrozumieć fragmenty Biblii opowiadające historię ludzi, począwszy od Abrahama a skończywszy na św. Pawle, którzy słyszą wezwanie Boga do wypełnienia konkretnej misji?

niedziela, 31 października 2010

Zrozumieć swoje powołanie...





W życiu każdego człowieka przychodzi czas ważnych decyzji, czas wyboru drogi życia. Dla wierzących jest to czas rozeznania powołania. Z przejęciem, właściwym takim decyzjom pytamy się wówczas: jakie jest moje powołanie? Jaka jest wola Boga względem mnie? Czego Bóg ode mnie oczekuje? Wielu młodych ludzi poważnie zadających sobie te i podobne pytania, chciałoby otrzymać wyraźną i precyzyjną odpowiedź. Nie są to jednak pytania, które nurtują jedynie stojących przed wyborem drogi życia. Nierzadko zdarza się, że stawiają je sobie także ludzie, którzy dokonali już wyboru drogi życiowej. Czasem różne doświadczenia skłaniają ich do ponownego rozważania dokonanych wyborów. Czy aby na pewno dobrze rozeznałem moje powołanie? Czy się nie pomyliłem? Choć pytania stawiane w sytuacjach kryzysowych brzmią nieco inaczej, w gruncie rzeczy chodzi o to samo: jakie jest w końcu moje powołanie?

Pytanie o powołanie jest pytaniem, które ma sens w kontekście wiary, czyli relacji jaka łączy człowieka z Bogiem. To przecież Bóg powołuje człowieka. Zrozumienie zatem pytania o powołanie zależy od rozumienia relacji z Bogiem, od rozumienia kim jest Bóg i jak On postępuje z człowiekiem.

Rozeznając powołanie bardzo często zakładamy, bardziej lub mniej świadomie, że Bóg ma już gotowy, szczegółowy plan wobec nas i że oczekuje od nas byśmy go zrealizowali. Ten, kto właściwie rozpozna wolę Boga względem siebie i hojnie odpowie na wezwanie Boga, może liczyć na Jego błogosławieństwo, które uczyni życie udanym i szczęśliwym. Ten zaś kto nie odgadnie bożych planów, albo się będzie im opierał, będzie miał życie nieudane.

Niestety takie rozumienie powołania, powodowane nawet najlepszymi intencjami, kryje w sobie zupełnie niechrześcijański obraz Boga. Przedstawiając go nieco karykaturalnie, Pan Bóg, gdzieś w swojej tajnej kartotece, posiada ukryte akta każdego człowieka z zapisanym projektem jego życia. Do człowieka należy odgadywanie zawartości tej kartoteki. Jest to zadanie niezmiernie trudne, jeśli w ogóle możliwe, nie wspominając już o tym, że właściwie nie ma tu mowy o wolności człowieka, tak bardzo podkreślanej w chrześcijaństwie. Nic dziwnego, że tak wielu młodych ludzi na wszelki wypadek w ogóle nie chce słyszeć o powołaniu, bo co by się stało, gdyby plany Boga były zupełnie inne niż ich własne pragnienia? Odrzucając jednak myśl o tak rozumianym powołaniu, odrzucają raczej ideę predestynacji i obraz zniewalającego Boga. Poza tym, takie wyobrażenie Boga i powołania otwiera furtkę dla niekończących się rewizji podjętych decyzji i stawia pod znakiem zapytania wierność wszelkim wyborom: bo zawsze można stwierdzić, że wcześniej nastąpiła pomyłka i dopiero teraz udało się nam rozpoznać wolę Boga. Paradoksalnie pod pozorem wiary można przemycać niewierność...

O Jerzym na krzyżu

Pewnego dnia Jerzy poszedł do kościoła. Podczas modlitwy spojrzał na Chrystusa wiszącego na krzyżu i powiedział do Niego:
- Ile to bym dał Jezu żebym mógł choć przez chwile Ci ulżyć i zawisnąć na tym krzyżu za Ciebie.
Na to Jezus zszedł z krzyża rozejrzał się i powiedział:
- Dobrze Jerzy, jeżeli takie jest twoje pragnienie, to będziesz mógł przez cały dzień wisieć na krzyżu a ja na ten czas odejdę i zostawię cię samego. Tylko pamiętaj, nie możesz się nigdy, do nikogo odezwać, nigdy zrozumiałeś?
- Dobrze – odpowiedział Jerzy i zawisł na krzyżu.
Gdy tak wisiał przyszła pewna bogata kobieta. Modliła się o pomnożenie zysków. Nawet nie zauważyła jak z torebki wypadł jej plik banknotów. Po modlitwie nie patrząc na nic wyszła. Po niej weszła biedna kobieta i zaczęła mówić:
- Panie Jezu proszę Cię o trochę pieniędzy bo moje dzieci i ja umieramy z głodu.
Nagle zauważyła plik banknotów, który leżał na ziemi. Podniosła go, dziękując Bogu i wyszła. Potem wszedł marynarz. Modlił się on o to, aby nie było sztormów na morzu, a jeżeli byłoby to możliwe, to aby wogóle nie wypływał w ten rejs. Jednak wtedy wbiegła bogata kobieta wraz z policjantem do kościoła i zobaczyła że marynarz modli się tam gdzie wcześniej modliła się ona i gdzie wypadły jej pieniądze. Policjant aresztował marynarza. Wtedy odezwał się Jerzy:
- To wcale nie on zabrał pieniądze, tylko ta biedna kobieta!
Pod koniec dnia Jezus wrócił do kościoła i pyta się Jerzego jak sobie poradził? On odpowiedział że świetnie. Tylko raz zdarzyło mu się odezwać, bo marynarz był niesłusznie posądzony. Na to Jezus mu powiedział:
- Ty idioto! Przez ciebie ta bogata kobieta niszczy sama siebie przez swoją chciwość i niełaskę. Biedna kobieta siedzi w wiezieniu, a jej dzieci umierają z głodu. Natomiast marynarz tonie na morzu. .

środa, 20 października 2010

Przemyślenia...



Witam! Jak tam u Was? Dzisiaj byłem w szkole do 19:30... szkoda gadać... Znalazłem taką fajna piosenkę, znaczy wysłała mi koleżanka na MTZ(Młodzi tej ziemi). Tak mnie naszło na przemyślenia na temat życia, to co w nim przebiega. Chcę się z Wami z tym podzielić. Powinniśmy a dnia na dzień rodzić się na nowo, budzić się i chcieć wstać jak najszybciej! Wiedzieć po prostu dla kogo żyć. Niektóry ludzie jak się budzą, to nie chce im się wstać, a wiecie dla czego? Ponieważ jak tu funkcjonować jak nie ma motywacji. W polityce ciągle się kłócą, zabijają, obiecują złote góry itp. Na świecie ludzie pozamykani na siebie. Spotykać się nie trzeba, bo internet, wejdziesz i już komunikatory, portale społecznościowe. Jedzenie można zamówić, to Ci przywiozą,telefon komórkowy pod ręką, tylko dzwonić. Co im potrzeba innego do życia, można powiedzieć.
To tak nie powinno być. Tak naprawdę człowiek się cofa. Maszyny robią za niego pracę, komunikację, pracę, wykonywanie potrzeb itp. Przestaje się chcieć, robić coś samemu. Zacznijmy inaczej myśleć, spotkajmy się z innym człowiekiem w realu, porozmawiajmy tak szczerze jak przez e-maile. Idź na spacer pomyśl o życiu a nie na kompie i tak bezmyślne chodzisz po tych stronach i czytasz: zabito...okradziono...zginęli.... itp. Człowiek w XXI wieku zatracił siebie samego. Nakręcają go media, internet, telefon itp. Tak nie może być. Trzeba się zatrzymać, pomyśleć po co żyjemy... Jaka jest, dla nas na ziemi misja...? Czemu ja jestem tu i teraz...? Zapomnieć o tych pierdołach które pochłaniają tyle czasu na błahe sprawy. Człowiek może stoi koło Ciebie i czeka na Twoje spotkanie, pomoc... A może to Chrystus który chce Ci pomóc w problemach...
Zostawiam Was z tymi myślami, jeśli chcecie się podzielić też z przemyśleniami, dodać coś nowego, jakieś Cie myśli naszły, podziel się, nic Ci się nie stanie.Jak coś, to piszcie.
Pozdrawiam :)

poniedziałek, 18 października 2010

Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością.



Miłość nie jest do wyuczenia, a jednocześnie nic nie jest tak bardzo do wyuczenia jak miłość! Jako młody kapłan nauczyłem się miłować ludzką miłość. To jest jedna z tych podstawowych treści, na której skupiłem swoje kapłaństwo, swoje posługiwanie na ambonie, w konfesjonale, a także używając słowa pisanego. Jeśli umiłuje się ludzką miłość, to wtedy rodzi się także żywa potrzeba zaangażowania wszystkich sił na rzecz "pięknej miłości". Bo miłość jest piękna. (Przekroczyć próg nadziei)

...nie przestaję prosić Chrystusa oraz Matki Pięknej Miłości za tę miłość, jaka rodzi się w młodych sercach. Wielokrotnie w życiu dane mi było niejako z bliska towarzyszyć tej miłości młodych ludzi. Poprze to doświadczenie pojąłem, o jak istotną sprawę tutaj chodzi, o jak doniosłą, o jak wielką.. Myślę, że przyszłość człowieka waży się w znacznej mierze na szlakach tej zrazu młodzieńczej miłości, którą Ty i Ona...którą Ty o On odkrywacie na szlakach Waszej młodości. Jest to poniekąd wielka Przygoda, ale jest to też równocześnie wielkie Zadanie.
Dzisiaj zasady chrześcijańskie moralności małżeńskiej bywają w wielu kręgach przedstawiane w krzywym zwierciadle. Usiłuje się narzucić środowiskom, a nawet całym społeczeństwom, model, który sam siebie ogłasza "postępowym" i "nowoczesnym". Nie zauważa się przy tym, że w tym modelu - człowiek, a chyba zwłaszcza kobieta, z podmiotu, zamienia się w przedmiot (przedmiot swoistej manipulacji), a cała wielka treść miłości zostaje zredukowana do "użycia", które - choćby nawet było dwustronne - nie przestaje być w swej istocie egoistyczne. Wreszcie - dziecko: owoc i nowe wcielenie miłości dwojga, coraz bardziej staje się "uciążliwym dodatkiem". Cywilizacja materialistyczna i konsumpcyjna wdziera się w cały ten wspaniały całokształt miłości małżeńskiej i rodzicielskiej i ogołaca go z owej dogłębnie ludzkiej treści, która od początku została przeniknięta Boskim również znamieniem i refleksem.
Drodzy młodzi Przyjaciele! Nie pozwólcie sobie odebrać tego bogactwa! Nie wpisujcie w projekt Waszego życia treści zniekształconej, zubożałej i zafałszowanej: miłość "współweseli się z prawdą". Szukajcie tej prawdy tam, gdzie ona rzeczywiście się znajduje! Jeśli trzeba, bądźcie zdecydowani iść pod prąd obiegowych poglądów i rozpropagowanych haseł! Nie lękajcie się Miłości, która stawia człowiekowi wymagania. Te wymagania - tak jak znajdujecie je w stałym nauczaniu Kościoła - właśnie są zdolne uczynić Waszą Miłość - prawdziwą miłością. (List Apostolski do młodych całego świata z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży, 31.03.1985)

sobota, 16 października 2010

Modlitwa Wieczorna



Ojcze, oddaję się w Twoje ręce.
Uczyń ze mną to, czego pragniesz.
Cokolwiek uczynisz, dziękuję Ci.
Jestem gotowy na wszystko.
Przyjmuję wszystko.
Niech tylko Twoja wola będzie we mnie
I w każdym Twoim stworzeniu.
Nie pragnę niczego, ponad to, Panie.
W Twoje ręce oddaję duszę moją
Z całą miłością mego serca,
Ponieważ kocham Cię, Panie.
Pragnę powierzyć się Tobie,
Oddać sie w Twoje ręce bez zastrzeżeń, z bezgraniczną ufnością,
Ponieważ Ty jesteś moim Ojcem.

wtorek, 28 września 2010

Przestan sie bać!!!



Taka muzyczka, do przemyślenia, bardzo mi się spodobała. Wykonawca też jest bardzo mądry. Co myślicie na ten temat?

Ja mówię przestań się bać nie chowaj głowy w piach,
żyj bo życie to najlepsze co mogłeś dostać.

Ja mówię przestać się bać nie chowaj głowy w piach,
żyj bo życie to najlepsze co mogłeś dostać.
przestań gdybać, a zacznij czerpać
z życia to co najlepsze zamiast mnie olewać.


1.Rodzice dali Ci życie więc to uszanuj brat
dawać przykład po to przyszedłeś na świat
By pokój miłość i szacunek przekazywać
a nie tu się okradać, a ciało zabijać.
Każdy dostaje tą szanse,
lecz nie każdy może temu sprostać,
każdy może wcisnąć cansel,
ale potem drugiej szansy może już nie dostać.
Sprawa prosta każdy brat i siostra
sam decyduje kim w życiu chce zostać
weszła nasza nowa ustawa,
żaden rządowy pajac za nas decydować o tym nie ma prawa
Dla nich to zabawa, bluźnierstw i kłamstw gorąca lawa
połowę społeczeństwa krew zalewa
a w zamian jeden drugiemu przelewa na konto
nasz dorobek, nasze pieniądze które lecą w obieg,
a razi to jak słońce
tylko nagrobek i znicze płonące zostaną po nas ziomek ja nie sądzę,
ja to wiem, a naszym zadaniem jest to by nie poddawać się
robić wszystko by nie dać im wygrać
A Ty pierwsze co musisz zrobić brat to:

przestać się bać nie chować głowy w piach,
żyć bo życie to najlepsze co mogli Ci dać
przestań gdybać, a zacznij działać
by przestali w końcu twoje życie kontrolować.
przestań się bać nie chowaj głowy w piach,
żyć bo życie to najlepsze co mogli Ci dać
przestań gdybać, a zacznij działać
aby skur******* nie dać wygrać


2. Życie słowo, które każdy inaczej interpretuje
inaczej na nie patrzy zdarza się często,
że w oczach masz łzy tez mam je
bo wiem jak to jest kiedy serce zadrży
raz z bólu raz z radości
łzy lecą strumieniem kiedy żyjesz w samotności
kiedy brak ci miłości kiedy masz ją
kiedy wyglądasz źle a wiesz, że ludzie na Ciebie patrzą
Znasz to uczucie- sztuką jest byc sobą,
a nie przed sobą starac się uciec
Nie bój się dawac kroku do przodu
przestac się skradac z tłoków powodu.
Reakcji ludzi, walcz z tą chorobą,
zwalcz strach przed samym sobą.
ludzie są z Tobą, a nie przeciwko
rusz tą głową a zrozumiesz szybko,
że wszystko mimo szare to piekne
miej wiarę a zobaczysz, że nawet rząd się zlęknie
z bólu z dumy pęknie i przed nami kiedyś uklęknie
Ale najpierw...

przestań się bac nie chowaj głowy w piach,
żyj bo życie to najlepsze co mogłeś dostac.
ja mówię przestań gdybac, a zacznij czerpac
z życia to co najlepsze zamiast mnie olewac.

przestań się bac nie chowaj głowy w piach,
żyj bo życie to najlepsze co mogli ci dac
ja mówię przestań gdybac, a zacznij czerpac
z życia to co najlepsze zamiast mnie olewac.

przestań się bac nie chowaj głowy w piach,
żyj bo życie to najlepsze co mogli ci dac
przestań gdybac, a zacznij działac
aby skur******* nie dac wygrac

sobota, 11 września 2010

Powołanie

Cześć Wam! Dawno mnie tu nie było, jeszcze przed wakacjami... Postaram się w najbliższym czasie napisać, co robiłem przez ten czas, a robiłem dużo...
Na ten moment, mam dla Was wiersz na rozmyślanie o powołaniu:

Może wtedy, gdy wszedłeś w ciszę kościoła
z rozpędzonej na oślep ulicy,
może wtedy, gdy wzrokiem ściągałeś gwiazdy,
może wtedy, gdy ktoś - ratunku - krzyczał...

Może wtedy, gdy w oczy dziecka spojrzałeś,
w których niebo się jasne odbija,
może wtedy, w wieczór majowy
ludzie śpiewali Ave Maria...

Może wtedy, gdy plażą pustą kroczyłeś,
a fale biły o brzeg coraz mocniej,
może wtedy, gdy pola śpiewały kłosami,
zbudzone wschodem słońca...

Może wtedy, jak wiatru powiew,
szept Pana serdecznie słyszałeś:
"Pójdź za mną" - żniwo bieleje,
a robotników wciąż jeszcze mało.

Poszedłeś, niosąc swą młodość, jak sztandar,
na drogi Bożego powołania,
by swe marzenia przemienić w czyn
i światu ukazać Ewangelię Pana.

Z miłością szczerą i wiarą w duszy,
naprzód odważnie idź, przyjacielu,
i niech Maryja swym płaszczem okryje
codzienną drogę do wielkiego celu.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Mamy nowego Błogosławionego! bł. ks. Jerzego Popiełuszkę




Witam!
Dawno nie pisałem. U mnie w porządku, właśnie wróciłem z Warszawy z Beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Było wspaniale!!!
Pojechałem w sobotę o 16:00 do Wa-wy, spałem u kolegi, Wojtka, dziękuję mu za to że chciał mnie przyjąć. Warszawa to wielkie miasto.. Ale to nie o tym teraz, chcę powiedzieć że ten wyjazd nie był przypadkowy. Wojtek ma mieszkanie niedaleko ul. ks Popiełuszki, a praktycznie to obok niego ona jest, juz mówię, że jest coś nie tak... Dobrze, poszliśmy spać wczesnej bo czekał nas ciężki dzień. Wstaliśmy w niedzielę o godz. 6:00, poszliśmy na metro, aby dojechać do placu Piłsudskiego. Po drodze napotkaliśmy kościół św.Stanisława Kostki, jest to kościół w którym pracował ks.Jerzy Popiełuszko. wstąpiliśmy do niego z Tomkiem i Mateuszem, z którymi pojechałem, na tą uroczystość, pomodliliśmy się przed grobem ks. Jerzego Popiełuszki i poszliśmy na metro. Wysiedliśmy z metro i zmierzaliśmy w stronę placu,przybyliśmy tam ok godz.8:00, miejsce mieliśmy w 5 sektorze, w ogrodach Saskich. o 11:00 rozpoczęła się Msza Święta. Trwała 2 godziny, podobała mi się najbardziej chwila w której Arcybiskup ogłaszał że ks.Jerzy jest Błogosławionym, wszyscy w koło mnie płakali, mnie też się zakręciła łza w oku. Później wyruszyła procesja do Świątyni Opaczności Bożej, trochę się zagubiliśmy, nie mogliśmy znaleźć gdzie ta procesja się zaczyna, obeszliśmy kawałem miasta i doszliśmy. Byliśmy daleko od relikwii Tomek powiedział że musimy do nich dojść, bo później nie będzie okazji, ja mowie, że nie damy rady bo patrz jaki tłok. wkurzył się i poszedł sam, powiedziałem no dobra to też idę. Nagle patrzymy a tu wchodzimy na te relikwie. Tak w sobie powiedziałem , Panie dzięki Ci za to, wielka łaska mnie "kopnęła" i tak szliśmy 14 km. z bł. ks. Jerzym. WIELKA ŁASKA. pod koniec przyspieszyliśmy i byliśmy jeszcze przed relikwiami, przed Świątynią Opatrzności Bożej. Jak relikwie wchodziły to my weszliśmy zaraz za nimi, i znaleźliśmy się przed samą świątynią i sceną. Była odśpiewana pierwszy raz litania. do bł. Jerzego Popiełuszki. Po tym nastąpiło uroczyste wniesienie do panteonu relikwii ks. Jerzego. Zaraz do niego ustawiła się kolejka, tak wyszło, że my weszliśmy jako pierwsza grupa. przypadek...nie wierzę, ks.Jerzy miał w tym udział. Później wróciliśmy autobusem i metrem do centrum. Znów poszliśmy do Kościoła św.Stanisława Kostki, odwidzieliśmy znów grób i podziękowaliśmy za dar beatyfikacji w kościele modliliśmy się przed amboną i ołtarzem za którymi odprawiał Msze Święte za Ojczyznę. W tej parafii pracuję moja była siostra Helena, zakrystianka. Szukaliśmy jej ale jakoś nie daliśmy rady znaleźć, Tomek się wkurzył i mówi żebyśmy już poszli, ale ja mówię, że muszę się z nią spotkać, tak chodziliśmy, szukaliśmy i wreszcie zadzwoniliśmy do ich domu. Otworzyła taka siostra i się pytam czy jest siostra Helena, ona mówi że jest. Pomyślałem: "Chwała Panu!" Zaprosiły nas siostry do środka, ugościły, tak jak siostry zakonne... W pewnym momencie rozmawiamy o ks.Jerzym i ona mówi że ten krzyż który wisi nad wami, to On miał w czasie Mszy za Ojczyznę, dawały siostry ten krzyż ja wychodził na te Msze. My normalnie szok... i pytamy się, czy możemy ściągnąć i ucałować... przeżycie... nie da się opisać...

Ten dzień był WIELKIM DNIEM ŁASKI PANA i BŁ.KS.JERZEGO POPIEŁUSZKI.

Postanawiam że ks.Jerzy będzie moim przykładem na dalsze dni mojego życia. Aby: "ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAĆ"

Bł.Ks.Jerzy Popiełuszko - módl się za nami!


Kyrie eleison. Chryste eleison. Kyrie eleison. Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas. Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami. Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami. Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami. Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami.
Błogosławiony Jerzy Męczenniku, módl się za nami.

Odważny wyznawco Chrystusa, módl się za nami.
Wierny świadku Ewangelii, módl się za nami.
Zapatrzony w krzyż Zbawiciela, módl się za nami.
Czcicielu Maryi Niepokalanej, módl się za nami.
Oddany od dzieciństwa Bogu, módl się za nami.
Wychowany w pobożnej rodzinie, módl się za nami.
Gorliwy w służbie ołtarza, módl się za nami.
Pragnący naśladować świętych, módl się za nami.
Wierny głosowi powołania, módl się za nami.
Apostole godności człowieka, módl się za nami.
Obrońco nienarodzonych, módl się za nami.
Miłosierny dla cierpiących, módl się za nami.
Wrażliwy na los pokrzywdzonych, módl się za nami.
Dobry pasterzu ludzi pracy, módl się za nami.
Uczący zło dobrem zwyciężać, módl się za nami.
Wzywający do męstwa i solidarności, módl się za nami.
Broniący wartości ewangelicznych, módl się za nami.
Przestrzegający przed chęcią odwetu, módl się za nami.
Wzywający do trwania w nadziei, módl się za nami.
Niesprawiedliwie oskarżany, módl się za nami.
Okrutnie umęczony, módl się za nami.
Kapłanie wierny aż do końca, módl się za nami.
Męczenniku prawdy i wolności, módl się za nami.
Orędowniku spraw Kościoła i narodu, módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

K. Głosiłem Twoją sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu.
W. I nie powściągałem ust moich, o czym Ty wiesz, Panie.

Módlmy się:
Wszechmogący wieczny Boże, Ty w swojej Opatrzności uczyniłeś błogosławionego Jerzego, prezbitera, niezłomnym świadkiem Ewangelii miłości t wejrzyj na jego męczeńską śmierć w obronie wiary oraz godności człowieka t i przez jego przyczynę spraw, byśmy żyli w prawdziwej wolności i zło dobrem zwyciężali. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.


wtorek, 27 kwietnia 2010

To był ZAMACH, otwórzmy wreszcie oczy!!

Skoro samolot nie miał żadnej awarii, leciał cały czas prawidłowo, to jak
mogło dojść do takiej tragedii? Wcześniej na tym samym lotnisku lądował
samolot z dziennikarzami i wylądował szczęśliwie, nie było żadnej mgły, a
pojawiła się jak leciał samolot prezydencki. Jeśli byłaby gęsta mgła, to jak
świadek mógł zauważyć cokolwiek i jeszcze zrobić film telefonem
komórkowym?Skoro nie było nic do ukrycia dlaczego odebrano świadkowi telefon z
filmem? Dlaczego na lotnisku nie było przedstawicieli władz Rosji żeby
przywitać polską delegację? Kolejna sprawa- mówi się błąd pilota, ale to byli
piloci z doświadczeniem, jedni z najlepszych więc nie mogli popełnić żadnego
błędu. Jeśli nawet samolot zahaczył o drzewa i urwało się skrzydło, to mógł
wylądować na brzuchu i uratować ludzi, a co widzimy na zdjęciach? Połamany i
zniszczony kadłub, samolot jest w częściach, sam się zapalił (?), został z
niego tylko silnik. Następnie, każdy samolot jest sterowany drogą radiową z
ziemi, dzięki temu wiedzą na jakiej są wysokości i ile zostało do lotniska,
wystarczy tak zakłócić sygnały radiowe żeby piloci polecieli na złym kursie i
złej wysokości, chociaż na zegarach w srodku bedzie wszystko ok. Wystarczy że
poda się że pas jest 200 m dalej niż naprawdę, samolot zaczyna schodzić a tu
drzewa i katastrofa murowana.Tym bardziej że świadkowie mówią że samolot na
wysokości 40 m ścinał już 8-metrowe drzewa. Dalej, nie było kamer na lotnisku,
nikt nic nie widział, a przecież każde lądowanie jest rejestrowane. Rosja
wiedziała, że tym samolotem przyleci cała delegacja, mają przecież swoich
szpiegów. Na miejscu była ekipa rosyjska, Polaków tam nie dopuścili, a w
czarnych skrzynkach zapis rozmów jest cyfrowy, który łatwo można zmienić tak
żeby wszystko pasowało.


W tej sprawie jest wiele faktów przemawiających za tym, że nie był to wypadek,
ale my Polacy możemy się jedynie modlić za ofiary tego morderstwa i tak nikt
za to nie odpowie. Ruscy zrobili nam drugi Katyń.


http://forum.gazeta.pl/forum/w,1157,109919458,109919458,To_byl_ZAMACH_otworzmy_wreszcie_oczy_.html

Nie wiem, co mam myśleć na ten temat. Sami oceńcie, za dużo zbiegów okoliczności...




niedziela, 25 kwietnia 2010

47. Światowy Dzień Modlitw o Powołania


I aspekt powołania
Elementem podstawowym i specyficznym każdego powołania kapłańskiego, a także powołania do życia konsekrowanego, jest przyjaźń z Chrystusem. Jezus żył w stałym zjednoczeniu z Ojcem i właśnie to wzbudzało w uczniach pragnienie, by przeżywać to samo doświadczenie, ucząc się od Niego komunii i nieustannego dialogu z Bogiem.

II aspekt powołania
Idąc za Jezusem, każdy powołany do życia w sposób szczególny konsekrowanego powinien starać się świadczyć, że jest całkowitym darem dla Boga. Tu ma swe źródło zdolność do stawania się darem dla tych, których Opatrzność Boża powierza mu w posłudze pasterskiej, do zaangażowania się całkowicie, w sposób stały i wierny, z radością towarzysząc w drodze wielu osobom, aby i one mogły otworzyć się na spotkanie z Chrystusem i aby Jego Słowo stało się światłem na ich szlaku.

III aspekt powołania
W sposób szczególny kapłan powinien być człowiekiem wspólnoty, otwartym na wszystkich, zdolnym do tego, by prowadzić w jedności całą wspólnotę wierzących, którą Dobroć Boża mu zawierzyła. Ma pomagać w przezwyciężaniu podziałów, w łączeniu rozłączonych, w łagodzeniu napięć i nieporozumień, w przebaczaniu krzywd.


Każdy prezbiter, każdy konsekrowany i każda konsekrowana, wierni swemu powołaniu, przekazują radość służenia Chrystusowi i zapraszają wszystkich chrześcijan do udzielenia odpowiedzi na powszechne powołanie do świętości.



Panie dziękuje Ci, że dajesz mi takich ludzi na mej drodze. Błogosław ich, i dawaj im więcej łask, aby byli mocniejszymi znakami na drogach ludzkich. Jezu Najwyższy i Wieczny Kapłanie! Powołuj nowych robotników na Swoje żniwo, dawaj im mocy i siły, aby nie bali się iść za Twym głosem i oddali się Tobie i Twojemu posłannictwu. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen!
Dzisiaj byłem w parafii pw. św. Jana Berchmansa w Gorzkowie Nowym. Proboszczem jest tam mój znajomy ksiądz Bogumił Kowalski. Mówiliśmy tam miejscowej młodzieży co to jest KSM, było super. Poczułem, że Pan mnie nie stawia przypadkowo na czyiś drogach. Był to kolejny moment, ze Pan utwierdza mnie na Jego Drodze powołania.
Dzięki Ci Panie!

Piotr

sobota, 10 kwietnia 2010

Katastrofa Samolotowa Rządu [*]


:( Dziękuje WAM za służbę Ojczyźnie!!! [*]

środa, 31 marca 2010

Podaj im dłoń

Witam w Wielkim Tygodniu! Jutro już Wielki Czwartek, zaczyna się Triduum, bardzo lubię te Dni. Dostałem super link na youtuba od koleżanki, zobaczcie sobie, bardzo dużo mówi o misjach.

niedziela, 21 marca 2010

Pozdrowienie Błogosławionej Maryi Dziewicy


Bądź pozdrowiona, Pani, święta Królowo,
święta Boża Rodzicielko, Maryjo,
która jesteś Dziewicą, uczynioną Kościołem
i wybraną przez najświętszego Ojca z nieba,
Ciebie On uświęcił z najświętszym, umiłowanym
Synem swoim
i Duchem Świętym, Pocieszycielem,
w Tobie była i jest
wszelka pełnia łaski i wszelkie dobro.
Bądź pozdrowiona, Pałacu Jego,
Bądź pozdrowiona, Przybytku Jego,
Bądź pozdrowiona, Domu Jego.
Bądź pozdrowiona, Szato Jego,
Bądź pozdrowiona, Służebnico Jego,
Bądź pozdrowiona, Matko Jego.
I wy wszystkie święte cnoty,
które Duch Święty
swą łaską i oświeceniem
wlewa w serca wiernych,
abyście z niewiernych
uczyniły wiernych Bogu.

piątek, 19 marca 2010

Uwielbienie Boga Najwyższego


Ty jesteś Święty Pan Bóg jedyny,
który czynisz cuda (por. Ps 76, 15).
Ty jesteś wielki (por. Ps 85, 10),
Ty jesteś mocny,
Ty jesteś wielki (por. Ps 85, 10),
Ty jesteś najwyższy,
Ty jesteś Królem wszechmogącym,
Ojcze święty (J 17, 11),
Królu nieba i ziemi (por. Mt 11, 25).
Ty jesteś w Trójcy jedyny
Pan Bóg nad bogami (por. Ps 135, 2),
Ty jesteś dobro, wszelkie dobro, najwyższe dobro,
Pan Bóg żywy i prawdziwy (por. 1 Tes 1, 9).
Ty jesteś miłością, kochaniem;
Ty jesteś mądrością,
Ty jesteś pokorą,
Ty jesteś cierpliwością (Ps 70, 5),
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością;
Ty jesteś bezpieczeństwem,
Ty jesteś ukojeniem,
Ty jesteś radością,
Ty jesteś nadzieją naszą i weselem,
Ty jesteś sprawiedliwością,
Ty jesteś łagodnością,
Ty jesteś w pełni wszelkim bogactwem naszym.
Ty jesteś pięknością,
Ty jesteś łaskawością,
Ty jesteś opiekunem (Ps 30, 5),
Ty jesteś stróżem i obrońcom naszym;
Ty jesteś mocą (por. Ps 42, 2),
Ty jesteś orzeźwieniem.
Ty jesteś nadzieją naszą,
Ty jesteś wiarą naszą,
Ty jesteś miłością naszą,
Ty jesteś całą słodyczą naszą,
Ty jesteś wiecznym życiem naszym:
Wielkim i przedziwnym Panem,
Bogiem wszechmogącym, miłosiernym Zbawicielem.

wtorek, 16 marca 2010

Pozdrowienie cnót


Bądź pozdrowiona, Królowo Mądrości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą, czystą Prostotą.
Pani święte Ubóstwo, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętą Pokorą.
Pani święta Miłości, Pan niech cię strzeże z twą siostrą, świętym Posłuszeństwem.
Wszystkie najświętsze cnoty, niech was strzeże Pan, od którego się wywodzicie i pochodzicie.
Nie ma w ogóle na całym świecie żadnego człowieka, który mógłby jedną z was posiadać, jeśli wcześniej nie umarłby.
Kto jedną posiada, a innym nie uchybia, posiada wszystkie.
I kto jednej uchybia, żadnej nie posiada i wszystkim uchybia.
I każda zawstydza wady i grzechy.
Święta Mądrość zawstydza szatana i całą jego przewrotność.
0 czysta i święta Prostota zawstydza całą mądrość tego świata i mądrość ciała.
Święte Ubóstwo zawstydza pychę i skąpstwo, i troski tego świata.
Święta Pokora zawstydza pychę i wszystkich ludzi, którzy są ze świata, podobnie i wszystko co jest ze świata.
Święta Miłość zawstydza wszystkie pokusy diabelskie i cielesne, i wszelką bojaźń cielesną.
Święte Posłuszeństwo zawstydza wszelkie ludzkie i cielesne pożądania, i utrzymuje ciało w umartwieniu, aby było posłuszne duchowi i aby słuchało swego brata, i czyni człowieka poddanym i uległym wszystkim ludziom, i nie tylko samym ludziom, lecz także dzikim i okrutnym zwierzętom, aby mogły z nim czynić, co zechcą, na ile im Pan z wysoka pozwoli.

sobota, 13 marca 2010

Zachęta do uwielbienia Boga


Bójcie się Pana i cześć Mu oddajcie (Ap 14,7).
Godzien jest Pan otrzymać sławę i cześć (por. Ap 4,11).
Wszyscy, którzy boicie się Pana, chwalcie Go (por. Ps 21,24).
Bądź pozdrowiona, Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą (por. Łk 1,28).
Chwalcie Go niebo i ziemia (por. Ps 68,35).
Chwalcie, wszystkie rzeki, Pana (por. Dn 3,78)
Błogosławcie, synowie Boży, Pana (por. Dn 3,82).
Oto dzień, który Pan uczynił; radujmy się w nim i weselmy (por. Ps 117,24).
Alleluja, alleluja, alleluja! Król Izraela! (J 12,13)
Wszelki duch niech chwali Pana (Ps 150,6).
Chwalcie Pana, bo jest dobry (por. Ps 146,1);
wszyscy, którzy to czytacie, błogosławcie Pana (Ps 102,21).
Wszystkie stworzenia, błogosławcie Pana (por. Ps 102,22).
Wszystkie ptaki powietrzne chwalcie Pana (por. Ps 148,7.10; Dn 3,80).
Wszyscy słudzy, chwalcie Pana (por. Ps 112,1).
Młodzieńcy i panny, chwalcie Pana (por. Ps 148,12).
Godzien jest Baranek, który został zabity, odebrać sławę, chwałę i cześć (por. Ap 5,12).
Błogosławiona niech będzie święta Trójca i nierozdzielna Jedność.
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce.

czwartek, 11 marca 2010

Modlitwa odmówiona przed Krzyżem San Damiano



Święty Franciszek


Najwyższy, chwalebny Boże,
rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi,
Panie, prawdziwą wiarę,
niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość,
zrozumienie i poznanie,
abym wypełniał Twoje święte
i prawdziwe posłannictwo.

środa, 10 marca 2010

Why Jesus? (Dlaczego Jezus?)

Cześć Wam! Pisze bo nie mam co robić:) Wczoraj byłem na Apelu( jak co dziennie przez Wielki Post) Przed chwila koronkę słuchałem na necie, znalazłem tez super filmik, zobaczcie:

czwartek, 25 lutego 2010

Nauczycielu Dobry,co mam czynić,aby osiągnąć życie wieczne?

Taki był temat Rekolekcji Powołaniowych w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Częstochowskiej. Dzisiaj po 2 dniach i 3 nocach rozeznawania jaka to droga ma być, wróciłem. Szedłem z myślą, ze to normalne rekolekcje. Idę tam już z 4 raz, to będzie jak zawsze... A to okazało się ze nie tak ma być. Wręcz przeciwnie było odwrotnie. Było więcej skupienia, modlitwy, kontemplacji. Konferencje o.Bernarda były wspaniałe. Spotkania w grupach, na których zastanawialiśmy się jak jest z tą wola Boża w naszym życiu i dzieleniu się tym. Wspólne wyjście w teren z klerykami... było dużo pytań, przemyśleń i pragnień o których tylko Sam Bóg wie....
Po prostu bycie tam dawało dużo. Te korytarze, posiłki, rozmowy w pokojach z klerykami... Jedyny Pan wie co zdziałał. A noce nie przespane...Tylko dla tego żeby być tylko z Przyjacielem. Wieczór świadectw kleryków i nas... Pan działał i działa!
"To co czuje serce, słowa nie wyrażą"
"Powołanie, jest to marzenie Boga o człowieku"

Dziękuje rektorowi ks.Andrzejowi Przybylskiemu, Ojcom Duchownym, o.Bernardowi,o.Remigiuszowi i klerykom, za tak wspaniały klimat i przybliżenie trochę nam, tego wspaniałego i oddanego życia Bogu.

Za wszystko Chwała Panu!!!

Misyjne Ferie Zimowe- "Królestwo Boże"

Od 16.02-20.02.2010r. Byłem w Krakowie u Kombonianów na Rekolekcjach po raz pierwszy. Był to wspaniały czas spędzony z Bogiem, poprzez ludzi. Naprawdę poczułem u nich jak Bóg działa poprzez drugiego człowieka. Byli tam ludzie z całego południa polski. Nie znałem się z nikim, a na trzeci dzień czułem się, jak bym znał ich, od kąd się urodziłem. Mogłem się zwierzyć, powiedzieć jak Pan działa w moim życiu. Mocno zapadła mi chwila odwiedzin ludzi w DPS-ie(Domie Pomocy Społecznej). W szczególności u pani Teresy . Nie będę o niej opowiadał, bo nie zapytałem się jej, czy mogę upubliczniać jej historie życia. (Kto to czyta to wie o co chodzi). Jest radosną a zarazem smutną i niepełnosprawną osobą. Kto choć raz pójdzie do DPS-u, to zmieni myślenie o świecie i o tych ludziach. Moje problemy przy ich problemach są "pikuś".
Jak sama nazwa tematu znaczy:"Królestwo Boże". Szukaliśmy tego królestwa wśród nas czyli: czynach,myślach, słowach, w drugim człowieku, prostych sytuacjach życia, porostu wszędzie. Właśnie zrozumiałem to, ze Królestwo to nie jest tylko Tam w Niebie, ale już teraz, nawet jak to czytasz. "Słowa nigdy nie wyrażą tego, to czuje serce"
Za wszystko Chwała Panu!

niedziela, 7 lutego 2010

„Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”


Jak tam u was? Dawno nie pisałem, postanowiłem napisać dzisiaj:)
Przez ten czas trochę się wydarzyło... Dzisiaj wróciłem z klenerowania na balu charytatywnym KSM-u, powiem ze było wspaniale, choć jestem wykończony.
Byłem tez na kursie Lidera KSM-u. Było naprawdę tez super, mogłem się trochę nauczyć jak działać jako lider.
W najbliższym czasie ferie, czas odpoczynku, wyjazdów, spotkań ze znajomymi.
Postanowiłem zaplanować sobie je tak żeby dobrze wykorzystać, od 16-20.02 jadę na rekolekcje do Krakowa do o.Kombonianów a od 23-25.02 do Seminarium Duchownego AC na rekolekcje powołaniowe. Wczasie tez cos na pewno wyjdzie.
Dzisiaj miałem takie kolejne powiedzenie mojego powołania, jakie ono ma być. Może to nie potwierdzenie, ale takie jakieś umocnienie, bo ostatnio bardzo się od tego bronie, nie chce myśleć, odkładam to na za rok, a to już prawie... Ale to nie o to chodzi, byłem dzisiaj na Mszy Świętej w Toporowie w parafii ŚW FRANCISZKA Z ASYŻU... Dzisiaj Ewangelia była o ŚW. PIOTRZE i RYBAKU LUDZI. To jest dla mnie ewidentny znak z kolejnych już w moim życiu, to że mam być franciszkaninem
Chwała Panie Ci za te znaki!

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!” A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać.

Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim (Łk 5, 4-11).

czwartek, 21 stycznia 2010

" NIE WYSTARCZY"

Naucz nas myśleć jak Apostołowie.
Przekonaj, że nie można milczeć
o tym, co słyszeliśmy na własne uszy,
czego dotykaliśmy rękami,
z czym się serce związało.

Niech za naszych dni
powtórzy się cud
Zielonych Świąt,
niech wyjdą na drogi świata
nowi apostołowie.
Niech wyjdą,
bo inaczej kamienie
wołać będą...

Twojej sprawy
nie wystarczy wesprzeć
kilkoma groszami,
siedząc spokojnie
w wygodnym domu.

Nie można Ci służyć czasami,
gdzieniegdzie,
od święta.

Twoja sprawa
warta jest,
by poświecić jej życie.
Całe
własne
życie.

Naucz nas tylko
patrzeć na świat
jak na jedna rodzinę.
I naucz nas
troszczyć się o świat
jak o własną rodzinę.
I naucz nas drżeć,
By nie zabrakło tej rodzinie
powszechnego chleba,
-chleba, jakim jest
Twoja Ewangelia.

o.Kazimierz Lubowicki OMI

Taki wierszyk do refleksji dla Was :)
Jest to z takiej jednej książeczki, Tego ojca, ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Siedzę w w biurze KSM, myślę, tworze i znalazłem tą książke: "w trosce o świat"

pozdrawiam
Piotrek :)

wtorek, 5 stycznia 2010

Cześć Wam! Jutro szkoła... Dzisiaj była kolęda w biurze KSM-u, byłem, był Arcypasterz, powiedział żebyśmy działali "fajno!".
Jóź nowy rok... jak to leci... Nowe palny, postanowienia, oby były zgodne z wola Jego!
Ten m-ac będzie intensywny... pracy z KSM-em, kurs lidera, biorę udział, "mała stajenka" pomoc przy organizacji.
Tak jakoś ostatnio mam kryzys, ale jest na dobrej drodze żeby się poprawiło :D
Mam coś dla Was: