niedziela, 31 października 2010

O Jerzym na krzyżu

Pewnego dnia Jerzy poszedł do kościoła. Podczas modlitwy spojrzał na Chrystusa wiszącego na krzyżu i powiedział do Niego:
- Ile to bym dał Jezu żebym mógł choć przez chwile Ci ulżyć i zawisnąć na tym krzyżu za Ciebie.
Na to Jezus zszedł z krzyża rozejrzał się i powiedział:
- Dobrze Jerzy, jeżeli takie jest twoje pragnienie, to będziesz mógł przez cały dzień wisieć na krzyżu a ja na ten czas odejdę i zostawię cię samego. Tylko pamiętaj, nie możesz się nigdy, do nikogo odezwać, nigdy zrozumiałeś?
- Dobrze – odpowiedział Jerzy i zawisł na krzyżu.
Gdy tak wisiał przyszła pewna bogata kobieta. Modliła się o pomnożenie zysków. Nawet nie zauważyła jak z torebki wypadł jej plik banknotów. Po modlitwie nie patrząc na nic wyszła. Po niej weszła biedna kobieta i zaczęła mówić:
- Panie Jezu proszę Cię o trochę pieniędzy bo moje dzieci i ja umieramy z głodu.
Nagle zauważyła plik banknotów, który leżał na ziemi. Podniosła go, dziękując Bogu i wyszła. Potem wszedł marynarz. Modlił się on o to, aby nie było sztormów na morzu, a jeżeli byłoby to możliwe, to aby wogóle nie wypływał w ten rejs. Jednak wtedy wbiegła bogata kobieta wraz z policjantem do kościoła i zobaczyła że marynarz modli się tam gdzie wcześniej modliła się ona i gdzie wypadły jej pieniądze. Policjant aresztował marynarza. Wtedy odezwał się Jerzy:
- To wcale nie on zabrał pieniądze, tylko ta biedna kobieta!
Pod koniec dnia Jezus wrócił do kościoła i pyta się Jerzego jak sobie poradził? On odpowiedział że świetnie. Tylko raz zdarzyło mu się odezwać, bo marynarz był niesłusznie posądzony. Na to Jezus mu powiedział:
- Ty idioto! Przez ciebie ta bogata kobieta niszczy sama siebie przez swoją chciwość i niełaskę. Biedna kobieta siedzi w wiezieniu, a jej dzieci umierają z głodu. Natomiast marynarz tonie na morzu. .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz